Być blisko siebie, klienta, współpracownika i jednocześnie krok przed konkurencją to wyzwanie dla biznesu XXI wieku. Jak tego dokonać? Odpowiedź jest jedna: rozwijać samoświadomość i budować emocjonalne relacje z innymi, po to, aby kojarzyli nas z pozytywnymi przeżyciami. Aby to osiągnąć warto zdać sobie sprawę z rozdźwięku pomiędzy tym, co czujemy a tym, co mówimy innym i uniknąć losu wielu firm, które wpadły w pułapkę sprzeczności pomiędzy słowami a emocjami. W warunkach ostrej konkurencji znaczącą przewagę zyskują te organizacje biznesowe, które potrafią dostrzec emocjonalny aspekt decyzji klienta i zapanować nad jego dynamiką. Znaczenia nabiera samoświadomość i otwartość na doświadczenia. Oznacza to z jednej strony bycie autentycznym i spójnym w relacjach z samym sobą, z drugiej zaś zdolnym do odkrywania (świadomym) dysonansu pomiędzy słowami a emocjami, które pojawiają się w trudnych sytuacjach. Nie zawsze to zadanie realizujemy skutecznie.
Czy Kartezjusz się pomylił? Możemy zadać sobie pytanie, dlaczego obecnie koncentrujemy się na emocjach, dlaczego mają one swoje ważne miejsce w biznesie. Właśnie dlatego, że Kartezjusz się pomylił, kiedy ogłosił, że racjonalny mózg może pracować bez mózgu emocjonalnego. Niemożliwym jest oddzielenie emocji od racjonalnego myślenia. Myśli zawierają w sobie emocje, powstają na bazie emocji i jednocześnie je wywołują. Emocje są wszechobecne a przełomowe odkrycia w badaniach nad mózgiem udowodniły, że niemożliwe jest tzw. racjonalne myślenie bez udziału emocji, bo niemożliwe jest oderwanie myśli od uczuć.
Emocje są pierwotne i pojawiają się przed mechanizmami racjonalizacyjnymi. Jeśli jesteśmy autentycznie zaangażowani w rozmowę z klientem to, potężne narzędzie, jakim jest obserwacja mimiki twarzy, ułatwia nam zdemaskowanie intelektualnego alibi. Ludzie podejmują decyzje na podstawie emocji i dlatego emocje nabierają olbrzymiego znaczenia w biznesie. Trudno niektórym z nas się z tym zgodzić jednak wyniki badań nad mózgiem dostarczają nam dowodów, że emocje są podstawowym czynnikiem regulującym zachowanie ludzi na rynku i w miejscu pracy. Firmy, które potrafią zidentyfikować, zmierzyć i wykorzystać emocje, aby zdobyć akceptację konsumentów oraz pracowników osiągną przewagę konkurencyjną.
Dlaczego tak długo trzymaliśmy emocje za zamkniętymi drzwiami? Działo się to na rzecz racjonalności i wydajności. Często słyszeliśmy, że okazywanie emocji nie jest opłacalne, że nie warto mówić o swoich stanach emocjonalnych, bo jest to oznaką słabości. Szczególnie w biznesie ludzie emocjonalni oceniani byli jako mniej zrównoważeni, słabiej radzący sobie z trudnościami, mniej efektywni. W szczególności zaś emocje pozytywne, takie jak radość, entuzjazm i euforia, nie były dotychczas mile widziane, bo oznaczały zbytnie rozluźnienie, dekoncentrację, zabawę a nie skupienie się na trudnościach.
W obliczu takich stereotypów decydowaliśmy się raczej nie pokazywać emocji, co okazuje się być skomplikowanym i jednocześnie mało opłacalnym zachowaniem zarówno dla tych, u których emocje się pojawiły, jak również dla otoczenia. Wykorzystywanie emocji w biznesie początkowo może oznaczać zwiększony wysiłek, ponieważ dotychczas częściej mówiono nam, że nie warto tego robić, bo nie wypada, bo cię wykorzystają, bo okażesz się słabym w oczach kontrahenta, takie nawyki rozwinęliśmy. Nie potrafimy nazywać emocji i czasami błędnie określamy nasze wewnętrzne stany spowodowane emocjami, bo mało mamy doświadczeń w komunikowaniu się z samym sobą i zbyt rzadko dokonujemy analizy swojego emocjonalnego wnętrza.
Czy wiecie, że większość ludzi woli raczej psy niż koty? A to dlatego, że psy wyraziściej okazują emocje – są przez to dla człowieka bardziej przewidywalne. Tak samo z jest z ludźmi – ci którzy potrafią okazywać emocje, mówią o nich, są dla nas przewidywalni i w konsekwencji szybciej jesteśmy skłonni z nimi kooperować, wchodzić w relacje. Okazuje się, że wsłuchiwanie się w emocje i mówienie o swoich stanach wewnętrznych ma duże znaczenie dla naszej efektywności, spójności i autentyczności. Warunkiem jest inteligentne emocjonalnie zarządzanie swoimi stanami i nastrojami, to znaczy takie okazywanie uczuć i emocji, które jest przede wszystkich spójne z naszym wnętrzem i celami, które chcemy realizować. To przede wszystkim umiejętne rozpoznawanie stanów emocjonalnych, rozumienie motywów i intencji innych ludzi, przewidywanie ich zachowań oraz umiejętność trafnej oceny sytuacji społecznych.
Czy opłaca nam się być emocjonalnie inteligentnym szefem, handlowcem, pracownikiem? Dzisiaj już wiemy, że poziom inteligencji emocjonalnej istotnie wpływa na efektywność radzenia sobie człowieka w różnych sytuacjach życiowych, ułatwia dążenie do celu, ich realizację oraz wiąże się z zadowoleniem i satysfakcją z życia. Dlatego inteligencja emocjonalna zyskuje coraz większe zainteresowanie nie tylko psychologów. Coraz częściej pracodawcy podkreślają wagę tzw. umiejętności miękkich, dla osiągania efektywności zawodowej pracownika, jego zaangażowania i zadowolenia z pracy. Okazuje się bowiem, że zadowolony pracownik daje zadowolonego klienta a to, w obliczu dostępności produktów, stanowi o konkurencyjnej przewadze. Pracując na zajęciach z menadżerami niejednokrotnie dostrzegam trudności związane z automotywacją spowodowaną przeciążeniem emocjonalnym. Ludzie podejmujący pracę, otrzymują ją ze względu na umiejętności i kompetencje związane bezpośrednio z wykonywaną pracą, ale tracą ją najczęściej dlatego, że nie potrafią prawidłowo funkcjonować w relacjach społecznych, często są zdemotywowani i wypaleni energetycznie. Od naszych emocji zależy nasz sukces zawodowy oraz sukces naszej firmy. Im wyższy poziom inteligencji emocjonalnej pracownika, tym zmniejsza się ryzyko psychologicznego wypalenie i depresji. Menedżerowie inteligentni emocjonalnie odczuwają mniejsze skutki stresu oraz wykazują się lepszym fizycznym i psychicznym funkcjonowaniem.
Ludzie, którzy cechują się wysoką inteligencją emocjonalną zazwyczaj uzyskują wysokie wskaźniki w różnych miarach dobrostanu. Dobrostan psychiczny jest drogą do zwiększania zaangażowania pracowników, ponieważ odczuwanie emocji pozytywnych, takich jak radość i zadowolenie powoduje jego wzrost, co bezpośrednio przekłada się na większą produktywność nawet o 25 % (Thottam, 2005). Dlatego nie należy ignorować emocji w biznesie, zwłaszcza pozytywnych. To dobra wiadomość dla wszystkich szefów, którzy szukają sposobów na zwiększanie efektywności swoich pracowników oraz chcą budować emocjonalne relacje z klientami.
Nabywanie zdolności w zakresie bycia emocjonalnie inteligentnym okazuje się być zatem opłacalne z perspektywy efektywności zarządzania zasobami współpracowników. Wysoki poziom samoświadomości emocji i prawidłowe odczytywanie emocji innych oraz wpływanie na stany emocjonalne jest kluczowe dla zwiększania dynamiki interakcji z ludźmi, a tym samym zwiększenie produktywności działania.
W Polsce dopiero od niedawna wzrosło zainteresowanie rozwojem w obszarze emocjonalnym. Ignorowane i skrywane dotąd emocje nabierają nowego znaczenia. Dla wszystkich tych, którzy zdają sobie sprawę, że bycie inteligentnym emocjonalnie się opłaca optymistycznym stwierdzeniem niech będzie fakt, że kompetencje te można rozwijać, co skutecznie robimy na naszych warsztatach.